Magia słów. Jak pisać teksty, które porwą tłumy- Joanna Wrycza-Bekier- recenzja

 


Jeśli nie jest to pierwszy post, jaki czytasz na tym blogu, to możliwe, że wiesz, iż staram się pracować nad tym jak piszę. W tym celu szukam wskazówek, oglądam poradniki albo tak jak w tym przypadku, słucham książek.

Żeby być w pełni uczciwa, muszę wspomnieć, że do wszelkich poradników czy przewodników (np. po finansach albo stylu życia, nie takich geograficznych) podchodzę bardzo sceptycznie. Często mam wrażenie, że ten gatunek jest oparty na stawianiu kilku tez i obudowaniu ich w niemożliwą ilość powtórzeń, analogicznych, nic nie wnoszących przykładów i lania popłuczyn.


Jednak pierwszy rozdział nastroił mnie pozytywnie, autorka "mówiła" rzeczowo, konkretnie, czerpała swoje instrukcje z analiz prowadzonych przez nieśmiertelnych pisarzy, m.in. takich jak Orwell czy Umberto Eco, zaczęło to wyglądać na tomik skondensowanej wiedzy okraszony garścią ciekawych dygresji.

Wszystko zaczęło się sypać, kiedy zauważyłam, że JWB zaczęła cytować teksty blogerów, w których znajdowały się błędy rzeczowe, z jednej strony to nie jej wina, z drugiej powinna takie rzeczy sprawdzać, jeśli cytuje je w swojej książce i ktoś to chyba redagował (w opisie audiobooka nie ma na ten temat informacji)?

Później poziom stylistyczny prezentował tylko tendencję spadkową, wyłapałam nawet to, że autorka nie stosuje się do własnych rad... to jak czytelnik ma je wziąć na poważnie? Momentami nie dało się tego słuchać przez masę powtórzeń i cytowanie w kółko tych samych przykładów, chwilami miałam wrażenie, że aplikacja się zacina i sama z siebie "klika" ikonkę cofającą nagranie o 30s, kiedy myślałam, że gorzej już być nie może, instruktorka zaczęła streszczać i analizować fabuły książek... głównie jednak streszczać.

JWB wielokrotnie wspomina o tym, że poza pisaniem poradników, prowadzi też warsztaty pisarskie, ale to co mnie zastanowiło, co sprawdziłam, a autorkę ostatecznie zdyskredytowało, to fakt, że sama nic (fabularnego) nie napisała. Czyli być może ma jakąś wiedzę, ale wyłącznie w teorii i to bardzo widać.

Poradnik jest masakrycznie przegadany, momentami bywa merytoryczny, ale tę wiedzę trzeba wyłuskiwać spomiędzy śmieciowych akapitów i zapętlonych przykładów (zakładając, że te porady faktycznie są przydatne, bo na razie średnio jestem w stanie to zweryfikować). Gdybym zapłaciła za  Magię słów, to byłabym bardzo rozczarowana. 

Kompletnie nie polecam, jestem pewna, że łatwo można znaleźć bardziej przystępne i bogatsze w wiedzę kompendia na temat pisania i kiedy na jakieś trafię, pewnie pojawi się o nich post .

P.S. Jkbc, nie ukradłam tej książki, tylko przesłuchałam w ramach subskrypcji, więc nie czuję, jakbym specjalnie za nią zapłaciła.  






Komentarze